Skinhead stuff. Music from Ska/Rocksteady/Skinhead Reagge/Soul to Street Punk/Oi. Football, movies, books and photo albums.

WE RULE OK


10/28/2011

The Last Resort- Kings of the Jungle + zamieszki w Southall



Próżno szukać biografii zespołu The Last Resort w Internecie, nawet w języku angielskim.
Z okazji pierwszego koncertu grupy, który odbędzie się 1 listopada 2011 w Warszawie postanowiłem zlepić parę faktów o zespole z angielskiego wydania „Spirit of ’69” George’a Marshalla oraz historii zasłyszanych w jedna całość. Jako, że uważam wspomnianą książkę za najbardziej wiarygodne źródło informacji o wydarzeniach w Southall, zostały one przedstawione na jej podstawie.

The Last Resort- skinhead shop
Nazwa zespołu została zapożyczona od założonego w pierwszej połowie lat 80-tych nieopodal stacji Aldgate w Londynie sklepu odzieżowego, będącego mekką skinheadów, dla niektórych wręcz drugim domem (choć sprzedawano tam również ubrania dla punkowców oraz w stylu rockabilly). Sklep był własnością Mickiego French’a oraz jego żony Margaret French, obojga bardzo szanowanych w środowisku. Do ‘The Last Resort’ można było wejść ot tak, było to miejsce spotkań i nikogo nie ponaglano do dokonania zakupu nawet jeśli siedział w sklepie kilka godzin. Wnętrze zdobiła nienaturalnej wielkość postać Marilyn Monroe spoglądająca z góry na klientów. Warto wiedzieć, że crucified skinhead- najpopularniejszy wśród skinheadów tatuaż- symbol 'ukrzyżowania' przez opinię publiczną, pochodzi właśnie ze sklepu
The Last Resort. Tłumy skinheadów z całej Anglii a nawet innych państw zbierały się na Goulston Street pod sklepem najczęściej w niedzielne popołudnia.
Oryginalny katalog z lat 80-tych znajdziecie tutaj.

Na drugim planie za "Last Resort kids" piękne, choć pokaźnych rozmiarów, nogi Marilyn Monroe.

             Niebieski neon zdobił wejście do sklepu.

      Krótki materiał nakręcony pod 'The Last Resort'.

The Last Resort- kapela
Skład zespołu zawiązał się w słonecznym nadmorskim miasteczku turystycznym chętnie odwiedzanym przez zapracowanych londyńczyków podczas urlopów- Herne Bay (obecna populacja: trochę ponad 35.000). Wszyscy jednak przebywali tymczasowo lub na stałe w Londynie. Wokalista Roy Pearce był technicznym zespołu Manace podczas ich tras jako support Sham 69. Dołączył do niego basista Arthur ‘Bilko’ Kitchener wówczas 32-letni weteran przemysłu muzycznego, gitarzysta Charlie Duggan i perkusista Andy Benfield.
Podobnie jak The 4-Skins, chłopaki z The Last Resort zdecydowanie starali się być kojarzeni wizerunkowo i muzycznie z ruchem skinheads. Jedynie Arthur nie był skinem ale starano się ukryć ten fakt i biedny zawsze nosił czapkę. Muzyka była ostra i surowa, teksty- proste i bezpośrednie- traktowały o przemocy, życiu na ulicy, zakłamaniu klasy rządzącej, nienawiści do policji, codzienności życia. Nic oryginalnego chciałby się powiedzieć. Jednak właśnie ta surowość niesamowicie trafiała. Album „A Way of Life- Skinhead Athems” z 1982 roku to cała masa świetnych i niezapomnianych numerów. Wymienię choćby „Violence in our Minds”, „Working Class Kids”, „King of the Jungle”, „We rule OK”, “Skinheads in Sta-Press”, “Rebels With a Cause” czy “Resort Boot Boys”. Choć zespół wydał jeszcze parę albumów w tym na przykład split album z Combat 84 “Death or Glory” i istnieje do dzisiaj, pierwsza płyta to zdecydowanie pozycja obowiązkowa. Roi Pearce nagrał również album z The 4-Skins „A Fistful of 4-Skins”- moi zdaniem ich najlepszy: „Betrayed”, „Waiting for a Friend”, „City Boy” i wiele innych to klasyki muzyki Oi.


The government policies are out of hand
They ain't got a clue how to run this land
Margaret Thatcher the stupid old bitch
Takes from the poor and gives to the rich
She thinks we can't see her plan
To kill the spirit of the working class man
Make us redundant, put us on the dole
Put us in prisons without parole

They're a bunch of stuck up snobs
They think kids are mindless yobs
But we'll stop them in the end
And they'll find out who are their friends

Maggies boys don't give a shit
If you ain't a Tory then your face don't fit
You can't get nothing for your pound
These days you have to shop around

Be a rebel with a cause
Fight against the stupid laws
Stop ol' maggie once and for all
Cos on the streets its us who rule


We wake up a 10 o'clock
Put your boots on and go round the block
We have a few beers and we joke around
We make our way to the football ground
We hate all the junkies, we hate all the grease
We're only here to disturb the peace
Wear Dr. Martens and wear levi's
We are the resort bootboys
We know its gonna be a hell of a game
One - nil down its always the same
But we don't really give a fuck
Believe it or not, we're here for the ruck
After the game we count all the scarves
We jum all over some geezers car
We lost the game but we won the fight
I hope its on the box tonight


A to już Roi Pearce z The 4-Skins

Zamieszki w Southall
Mówiąc o The Last Resort czy The 4-Skins nie sposób nie wspomnieć największej i najważniejszej zadymy w jaką mimowolnie wplątały się te zespoły. Zamieszki w Southall.
Generalnie, choć piosenki The Last Resort, The 4-Skins, Cock Sparrera opowiadały uliczne opowieści pełne bójek, zespoły Oi nie starały się namawiać swoich często młodych fanów do przemocy, na koncertach i ulicach było jej aż nadto, problemy pojawiały się często. Pytani o teksty swoich piosenek zwykle argumentowali ze opisują jedynie uliczną rzeczywistość. Mimo, iż Roi Pearce czy Gary Hodges (wokalista The 4-Skins) nie opuszczali (biorąc przykład z Jimmiego Purseya) sceny we łzach, gdy ich fani się awanturowali, nikomu z członków tych zespołów nie zależało na bijatykach urządzanych na ich własnych koncertach. Dochodziło nawet do sytuacji, w której Infa-Riot wyłączali ze swojego repertuaru piosenkę ‘Britain’s not dead’ aby nie podniecać zbytnio wszechobecnych członków ruchu NF (National Front). Oliwy do ognia jak zwykle w takich sytuacjach lubiła dolewać prasa. Zdarzały się przypadki, kiedy reporterzy płacili dzieciakom skromne sumy za wykonanie gestu sieg hail przed obiektywem. Nie można zatem powiedzieć, że zespoły Oi same prosiły się o kłopoty.
Natomiast prasa… Cóż się sprzedaje lepiej niż kontrowersje?
Latem 1981 The Last Resort planowało serię koncertów z The Business i The 4-Skins. W odpowiedzi na prośby części fanów z zachodniego Londynu, którzy skarżyli się, że ciężko im dostać się do domów po koncertach zespołów odbywających się głównie na East Endzie grupy postanowiły wykorzystać okazję zagrania w pubie Hambrough Tavern w Southall. Była to wówczas i dalej jest raczej spokojna dzielnica niepodobna do potencjalnie dużo bardziej niebezpiecznych miejsc, w których cała trójka grała jak Deptford- Albany Theatre szczyciło się zorganizowaniem piętnastu koncertów z serii Rock Against Communism (RAC), Hackney, Moss Side, Bradford – i tam nie było problemu. Co prawda Southall było miejscem zamieszkania sporej społeczności Azjatów lecz nie czyniło to tego miejsca przecież zakazanym czy nawet uważanym za szczególnie niebezpieczne. Krótko mówiąc miał to być koncert jak każdy inny. A wielu fanów miało okazję zobaczyć ulubione zespoły ‘u siebie’. Last Resort , 4-Skins i Business przybyli na miejsce parę godzin przed koncertem żeby zrobić soundcheck i przygotować się do koncertu. Ostatni dojechali The Business. Ich van został zaatakowany przez gang Azjatów kiedy tylko wjechali do centrum Southall. Kierowca zdołał dowieźć grupę do klubu boczną ulicą. Pod tawerną czekał już tłum 300 miejscowych i dwóch tuzinów policjantów mających na nich oko. Gdy zbliżała się godzina koncertu i pojawiali się pierwsi fani zdąrzający do klubu, kliku z nich zostało zaatakowanych, inni tylko ostrzeżeni, że oberwie im się jeszcze tej nocy. Jeden ze skinheadów miał być wręcz wywleczony z autobusu i brutalni obity. To zaledwie przedsmak tego co miało nadejść. Z jakiegoś powodu Azjaci spodziewali się problemów i byli na nie bardzo dobrze przygotowani: drewniane pałki, cegły, kamienie, butelki. Prawdopodobnie utożsamiali wszystkich skinheadów z NF- organizacją zdecydowanie potępiającą obecność imigrantów w Anglii i uważali koncert za rasistowski manifest w sercu ich dzielnicy. Pamiętali również incydenty napaści na Azjatów we wschodnim Londynie i szykowali odwet. Czarę goryczy dopełniły busy, które jak zwykle w przypadku koncertów wyjazdowych zespołu The Last Resort wynajmował na dojazdy dla fanów menadżer zespołu Last Resort, Mick French- właściciel sklepu, którym pisałem. Miejscowi sądzili, że są to busy członków NF. W rzeczywistości źle zinterpretowano flagi Union Jack wiszące na tylnej szybie, a będace po prostu stałym elementem wizerunku zespołu The Last Resort. Z tym rozumowaniem możnaby dzisiaj przypuszczać, że każdy londyński stragan dla turystów jest tajną kwaterą Frontu Narodowego. Nie znaczy to oczywiście ze członków NF i BM (British Movement) nie było na koncercie. Oczywiście byli, ale w wydarzeniu uczestniczyli też skini lewicowi a nawet kilku czarnoskórych skinów- fanów zespołu The Last Resort. Wśród tłumu około 500 osób, przedstawionego później w mediach jako banda hailujących skinheadów, połowę stanowiły kobiety- dziewczyny i żony członków zespołów, punkowcy i fani rockabilly, mnóstwo ‘normalsow’ którzy wyszli po prostu na piwo, dzieciaki i inne zdecydowanie bezpieczne i normalne osoby.
Drzwi zostały zamknięte, okna zasłonięte. Pierwsi zagrali The Business, po nich na scenę weszli The Last Resort cieszący się bardzo dobrą opinią w środowisku skinheadów. Na końcu pojawili się mityczni 4-Skins. Cała wielka trójka dawała z siebie wszystko aby utrzymać fanów na sali i z dala od okien. Te zaczęły pękać gdy 4-Skins byli w trakcie grania utworu „Chaos”. Przez okna wleciały butelki i kamienie. Deszcz pałek i innych ciężkich przedmiotów spadł też na policjantów przed lokalem. Publika starała się w międzyczasie chwycić cokolwiek co mogło posłużyć do obrony przed atakiem. Można sobie wyobrazić niezwykłe napięcie tej chwili. Członkowie zespołów ostatni raz postarali się utrzymać względny porządek, ale ludzie byli dosłownie cięci przez nadlatujące butelki. Z obawy przed tymi napełnionymi benzyną, które mogły lada moment zastąpić kamienie zdecydowano się ewakuować pub. Policja z kolei starała się rozdzielać grupy Azjatów i uczestników koncertu, ale kamienie ciskane w jedna grupę, szybko wracały skąd nadleciały. Jednak wiadomość jakoby skinheadzi zajęli się walką z policją była mistyfikacją mediów. Jeden ze starszych uczestników zdarzenia osłaniał się nawet policyjną tarczą aby pomóc zespołom bezpiecznie wynieść sprzęt. Gdy 4-Skins wynieśli swój podpalono klub oraz stojący obok policyjny samochód.



W tym czasie większość fanów była już w drodze na stację Hayes & Harlington, gdyż autobusy zostały cofnięte przez mundurowych. Jedyną drogą powrotu do domu było metro. Na stacji czekały już specjalne oddziały policji i doszło do fali aresztowań, głównie pod pretekstem naruszenia porządku. Arthur z The Last Resort miał pecha znaleźć się wśród zatrzymanych tego dnia. Walki Azjatów z policją trwały jeszcze długo po tym jak większość uczestników koncertu była już w swoich domach, w lóżkach. Choć wiele osób mogło stracić życie podczas tych niecodziennych zamieszek, nie brakowało elementów humorystycznych. Jeden z dzieciaków obecnych w tawernie bawił się plastikowym karabinem. Gdy sytuacja stawała się groźna pewien pomysłowy skinhead zabrał jego zabawkę i wyskoczył przez okno razem z szybą celując w tłum. Kilka osób uciekło z okrzykiem ‘on ma broń’. Inna zabawna historia miała miejsce następnego anonimowy członek
4-Skins odezwał się do właściciela doszczętnie zniszczonego i spalonego pubu w sprawie pieniędzy za koncert.
Dzień zamieszek w Southall wywołał burzę i był punktem zapalnym dla nagonki, którą urządzili na scenę Oi wspólnie z mediami zakłamani politycy oraz tzw. opinia publiczna. Następnego dnia gazety opisały całe zdarzenie w taki mniej więcej sposób: podczas zjazdu NF grupa skinheadów-rasistów wysłuchiwała nazistowskich zespołów, by następnie po zakończeniu koncertu zaatakować miejscową społeczność azjatycką i wdać się w bójki z policja. Również zespoły, które dały koncert tamtej nocy zostały bezlitośnie zmieszane z błotem za rzekome sprowokowanie całego zajścia. Jedynie poważniejsze The Times i Guardian opisały sprawy w miarę rzetelnie. The 4-Skins jako sztandarowa postać sceny oberwali najbardziej. Oskarżani o faszyzm, ‘hailowanie ze sceny’, nie mogli grac koncertów pod swoim sztandarem. Wszystko to było oczywiście stekiem bzdur. Pomawiani o podobne sprawy byli również Infa-Riot (którzy nomen omen grali nawet na koncertach Rock Against Nazi) czy, co również niedorzeczne ‘rykoszetem’ dostało się Cock Sparrerowi za promowanie zamieszek i nakłanianie do udziału w nich.
Nic już nie było takie jak wcześniej, muzyka Oi znalazła się na pewien czas ‘na cenzurowanym’ a koncerty odbywały się przy zamkniętych drzwiach i często za okazaniem imiennych zaproszeń. Zespoły takie jak     The 4-Skins czy The Last Resort do końca musiały zdzierać przyklejoną im idiotyczną metkę neonazistów. Ale chyba najważniejsze, że my wiemy o co chodzi i niech tak zostanie. :)

Janik

10/20/2011

Judge Dread- skinhead hero!



Alex Hughes znany jako Judge Dread dorastał w londyńskiej dzielnicy Brixton zamieszkałej głownie przez czarnych imigrantów z Jamajki. Okres jego dorastania (skończył 20 lat dokładnie w połowie lat 60-tych- kolejne lata to już okres świetności skinhead reggae w całej Wielkiej Brytanii) nie pozostał bez wpływu na młodego Alexa. Brzmienia early reggae pochłanęły go bez reszty. Jako chłopak zdecydowanie słusznej postawy szybko znalazł pracę jako bouncer, czyli ochroniarz pilnujący wejścia  lokali co zaowocowało poznaniem przed jednym z klubów południowo-zachodniego Londynu  Derricka Morgana i Prince'a Bustera- wielkich nazwisk muzyki reggae, przybyłych do Anglii aby występować na scenie i zarabiać pieniądze.

Wkrótce Alex został bodyguardem, ochraniał koncerty reggae ale i np: koncert zespołu Rolling Stones, miał również epizod profesjonalnego wrestlera, gdzie występował pod pseudonimem "The Masked Executioner".
Przede wszystkim jednak był zapalonym kolekcjonerem vinyli z muzyką reggae wychodzących wówczas w kultowych już dzisiaj wytwórniach angielskich Trojan, Pama czy Jamajskich Studio 1, Blue Beat. Podobno gdy okręt z transportem jeszcze świerzych płyt z Jamajki przybijał do portu, Hughes pędził na doki aby bezpośrednio ze statku odbierać materiał i promować najlepsze single w radio, gdzie był DJem. Kwestią czasu stało się założenie własnego sound systemu... a następnie nie pozostawało już nic innego jak tylko samemu zostać gwiazdą reggae.

W ważnym dla kultury skinheads roku 1969 wielkim powodzeniem cieszył się hit Prince'a Bustera "Big 5". 
Numer nie miał szans na sukces w oficjalnych zestawieniach ze względu na tekst w stylu znanym dzisiaj jako slack reggae, czyli luźno i zabawnie traktującym o damsko-męskich sprawach. Musiało to zrobić duże wrażenie na Alexie, ponieważ styl ten stanie się jego wizytówką i zdominuje karierę przyszłego Judge Dreada.
Oto "Big 5" Prince'a Bustera wraz z tekstem:


Come over, get me brush up
Going to rub a pussy here tonight
Heavy rain falling
I can feel my [horn burst] getting stiff in hand

Gonna be a wet, wet night, in Big Five
Screaming, screaming night, in Big Five
It will be pussy versus cocky tonight
Gonna be pussy versus cocky tonight

Right now I'm feeling sexy
Want a big, fat pussy this December night
Today I smoke an ounce of weed
Tonight I'm gonna plant a seed
In her wump, alright

Spunky, spunky night in Big Five
Spunky, spunky night in Big Five
Oh, there'll be squeaking all over the bed
There'll be water all over her head

How many times I've wanted
To lay my [horn burst] inside her
And to think that now she has to beg me to do it for her
I'm gonna jook her with vengeance tonight, oh yeah

How many times I've begged her
To lay my [horn burst] inside her
And now to think she has to beg me to do it for her
I'm gonna jook her with vengeance tonight

Right now I'm feeling irie
Want a big, fat pussy this December night
Today I smoke an ounce of weed
Tonight I'm gonna plant a seed
In her wump, alright

Gonna be a spunky night in Big Five
Spunky, spunky night in Big Five
It's gonna be pussy versus cocky tonight
Gonna be pussy versus cocky tonight...

Alex Hughes przyjmuje przydomek Judge Dread zaczerpnięty z utworu Prince'a Bustera o tym samym tytule i nagrywa "Big Six". Singiel wydany w Big Shot- jednej z filii Trojan Records szybko zyskuje rozgłos. W 1972 roku singiel osiąga #11 w Wielkiej Brytanii, w zestawieniu pozostaje przez 6 miesięcy, sprzedaje się ponad 300.000 kopii. Bez promocji radiowej- już pierwsze wydawnictwo zostaje zakazane ze względu na słowa:

 


  "Big Six" stało się hitem #1 na Jamajce. Judge Dread udał się tam aby wykonać utwór na żywo. Gdy pojawił się na scenie wielu Jamajczyków zdziwiło się, że stoi przed nimi "mr.white" zamiast "mr.black". Aż 11 jego singli zaliczyło UK chart co jest najlepszym wynikiem wśród artystów reggae. Nawet Bob Marley nie mógł pochwalić się takim sukcesem. Również w Księdze Rekordów Guinessa znajdziemy Judge Dreada- to on nagrał największą w historii muzyki ilość zakazanych przez radio singli (wszystkie 11). Wydał 13 albumów, z których największym powodzeniem cieszył się "Bedtime Stories" z 1975 roku, lecz najważniejszym dla mnie jest "Last of The Skinheads" wydany rok później. To z niego pochodzą takie hity jak "Dread Rock", "Come outside" czy jeden z moich ulubionych numerów reggae "Bring Back the Skins":


"We'd live and die for friday night
off to the Palley and have a fight
Dance to reggae most of the night
When we were skins"

Gdy w marcu 1998 roku Judge Dread schodził ze sceny po udanym koncercie w The Penny Theatre w Canterbury, upadł. Publika początkowo wzięła to za jeden z jego niewybrednych żartów. Szybko jednak zorientowano się, że trzeba wezwać pomoc. Na miejscu zjawiła się karetka, ugrzęzła jednak w błocie powstałym po obfitych opadach. Z relacji oczestników koncertu wiadomo, że próbowali oni, niestety bez skutku, wypchnąć karetkę na drogę. Nim przyjechał drugi wóz było już za późno. Alex Hughes aka Judge Dread zwany również Skinhead Hero i The World's No. 1 Rude Boy zmarł prawdopodobnie na atak serca.
Będzie zapamiętany jako ten, który całe życie dobrze się bawił i nagrywał muzykę. 


Janik